„To nie kryzys, to rezultat!”
Kisiel
Ostatnio media odmieniają słowo „kryzys” przez wszystkie przypadki. Ciągle słyszymy o kryzysach: greckim, finansowym, na Ukrainie, na Bliskim Wschodzie, czy choćby o kryzysie demograficznym i tym związanym z imigrantami.
Można odnieść wrażenie, że mamy ciągły kryzys i to we wszystkich dziedzinach.
To nieprawda.
Z definicji słowo „kryzys” (nomen omen od greckiego „krisis”) jest synonimem takich pojęć jak wybór, decydowanie, z podkreśleniem presji czasu, gwałtowności zjawisk i ich negatywnych skutków dla uczestników. Inaczej mówiąc, każda zmiana wywołuje w jakimś sensie kryzys, choćby tylko dla niektórych uczestników.
Wraz ze wzrostem tempa przemian technologicznych, łatwością komunikacji i wymiany informacji, zmiany będą ciągle przyspieszać. U niektórych obserwatorów może to wywołać wrażenie, że żyjemy w czasach permanentnego kryzysu.
To też nieprawda.
Po prostu niektórzy nie nadążają za zmianami i tempo zmian jest dla nich zbyt wielkie.
Można pokusić się o przedefiniowanie słowa „kryzys” jako zmiany, zbyt szybkiej dla danego obserwatora, do której nie może się łatwo dostosować, co z kolei wywołuje u niego silny stres i konieczność podejmowanie decyzji w limicie czasu.
Jak słusznie zauważył Kisiel, kryzys jest rezultatem narastających (niejako pod powierzchnią) przemian i czym mocniej dany układ stara się zachować status quo, tym później i do gwałtowniejszej zmiany musi dojść.
Czy można by unikać kryzysów?
W znacznej mierze tak. Należałoby „tylko” dostrzegać zmiany we wczesnym stadium i podejmować odpowiednie kroki zapobiegawcze, czy też działania wyprzedzające. Niestety, jesteśmy jako ludzie raczej krótkowzroczni i tylko pojedyncze jednostki są wystarczająco przewidujące, aby unikać większości kryzysów w swoim życiu (choćby kryzysów małżeńskich).
Z kolei rządzący postępują często jak kompletni ślepcy – dlatego nie tylko nie są w stanie przewidywać kryzysów zanim sytuacja nie stanie się krytyczna, ale często sami wywołują kryzysy swoimi decyzjami i postępowaniem. I mamy to co mamy: kryzysy finansów publicznych, kryzysy rządowe itd. Przykłady można by mnożyć w nieskończoność.
Można odnieść wrażenie, że państwa tak samo jak pojedynczy ludzie niczego się nie uczą i wciąż popełniają te same błędy. W ciągu ostatnich 200 lat można przyjąć, że zbankrutowało około 170 państw (średnio 0,85 rocznie), nie wspominając o bankrutujących firmach, czy rodzinach.
Mechanizm każdego kryzysu jest zawsze ten sam. Narastające zmiany otoczenia i/lub zachowań nie są dostrzegane przez uczestników lub są obserwowane, ale nie podejmuje się wystarczających środków zaradczych. W rezultacie „naciągnięta do granic wytrzymałości” sprężyna pęka, wywołując gwałtowne reakcje otoczenia.
Może po prostu taki jest mechanizm zmian w przyrodzie?
Może nie da się inaczej i jesteśmy skazani na życie z kryzysami?
Ja się nie zgadzam z taką tezą.
Widzę to inaczej.
Po pierwsze, są wypracowane społeczne mechanizmy unikania kryzysów, a po drugie wiele kryzysów jest wręcz wywoływanych przez ludzi!
Mechanizm unikania, to „niespełniające się prognozy”.
Jakiś mędrzec (prorok) dostrzega zagrożenie, alarmuje społeczność… i w rezultacie zostają podjęte wystarczające środki zaradcze, które zapobiegają zagrożeniu.
Mechanizm wywoływania, to słuchanie fałszywych mędrców (proroków) i/lub eliminowanie prawdziwych, albo nie podjęcie wystarczających działań, a czasem wręcz celowe wywołanie kryzysu! Kryzys zmienia układ sił i umożliwia osiąganie pewnym ludziom lub grupom ludzi pewnych celów.
To jest aż takie proste! Mądrość umożliwia unikanie kryzysów, lub ich celowe wywoływanie, a głupota uniemożliwia unikanie kryzysów, a często je wręcz niechcący prowokuje. Głupcy są skazani na kryzysy, na których korzystają ci mądrzejsi. Taki jest według mnie prawdziwy mechanizm.
Kryzys w każdej skali jest nieszczęściem dla głupca i niezwykłą okazją dla mędrca! Głupcy boją się kryzysów, choć często je prowokują, a mędrcy na nie czekają, bo nie zdarzają się zbyt często lub wręcz je wywołują dla osiągnięcia swoich celów!
Przykłady: kryzys Monachijski 1938 r., kryzys 1929 r., kryzys 1989 r., kryzys 2008 r., kryzys grecki i migracyjny 2015 r. Co będzie następnie?
Historycznie, wszystkie dotychczasowe wielkie przemiany społeczne przebiegały w trzech, kolejnych etapach:
A potem na gruzach upadłego systemu pojawiała się jakaś nowa struktura.
Tak upadały imperia, królestwa i następowały zmiany ustrojowe państw. W mniejszej skali jest podobnie (upadek mocarstwa, kraju, firmy, rodziny). Procesy te często trwają dziesięciolecia i obywatele danego państwa, po pierwszym szoku, dostosowują się do nowej sytuacji.
Jeśli chodzi o ostatnie wydarzenia począwszy od roku 2008, to mamy za sobą kryzys finansowy i gospodarczy, a czeka nas jeszcze kryzys społeczny. Jaką przybierze formę?
Trudno do końca przewidzieć, ale poziom niezadowolenia społecznego wciąż narasta i albo skończy się na ewolucyjnych zmianach, albo dojdzie do bardziej gwałtownych przemian politycznych, do jakich już doszło w państwach islamskich.
To, na co należy zwracać szczególną uwagę, to rozwijające się pod powierzchnią procesy społeczne. Aby nie dopuścić do wybuchu i do gwałtownych przemian politycznych, należy uspokajać i za wszelką cenę łagodzić napięcia. I wydaje mi się, że politycy właśnie to robią. Kupują czas i spowalniają proces za wszelką cenę, aby nie dopuścić do gilotyn na ulicach i utrzymać status quo tak długo, jak się da. Może im się uda…
Ogólną prognozę wariantów rozwoju sytuacji przedstawię w następnym artykule i podam proponowane metody postępowania w czasie kryzysów.
Przy okazji, chciałbym osoby zainteresowane zaprosić na mój wykład, który odbędzie się w ramach konferencji Myśleć jak Milionerzy (3-4 października 2015) w Warszawie. Mój wykład zaplanowany jest na niedzielę, 4 października, godz. 11:15 – 12:15.
Podaję również kod rabatowy, zapewniający 20% zniżki przy zakupie biletów na konferencję: DrogaDoZamoznosci.PL-MJM-20%.
” Aby nie dopuścić do wybuchu i do gwałtownych przemian politycznych, należy uspokajać i za wszelką cenę łagodzić napięcia. I wydaje mi się, że politycy właśnie to robią. Kupują czas i spowalniają proces za wszelką cenę, aby nie dopuścić do gilotyn na ulicach i utrzymać status quo tak długo, jak się da. Może im się uda…”
Akurat z tym całkowicie się nie zgadzam. Odwlekanie naprawy w czasie i zamiatanie spraw pod dywan to faktycznie domena obecnych zwłaszcza zachodnioeuropejskich tchórzliwych polityków. Ale właśnie brak podjęcia odpowiednich i zdecydowanych działań na początku kryzysu prowadzi później do katastrofy.
@Maćko
Mnie też nie podoba się polityka Unii, co nie zmienia faktu, że należy uspokajać i łagodzić napięcia.
Jestem bardzo ciekawy jakie kroki byś zaproponował, gdybyś był na czele Unii?
Autor
Każdy polityk, grupa rządzących boi się zmian, ponieważ mogą stracić swoją pozycję więc zrobią wszystko aby przedłużyć swoją władzę. Działają w końcu tak aby im było lepiej, więc to jest ich „naturalne” działanie. Ma to oczywiście konsekwencje również dla społeczeństwa w postaci ogromnych kryzysów, na które większość osób nie jest przygotowana. Ale czy tak naprawdę ludzie nie są w stanie się przygotować na kryzys ? Jedną z metod jest edukacja przez którą można dołączyć do grona „mądrzejszych”. Ale to ma jedną wadę, a mianowicie wymaga sporo pracy, czasu oraz samodyscypliny. Trzeba również zaznaczyć, że część fałszywych mędrców jest tworzona przez marketing, który opiera się w głównej mierze na zysku krótkoterminowym, zamiast budować solidne fundamenty. Chciwość i brak pokory to odwieczne cechy ludzi i czasami ktoś stara się to wykorzystać, więc jest tym „mądrzejszym”. Zgadzam się z autorem w pełni i jestem przekonany, że wielu kryzysów, baniek spekulacyjnych można by było uniknąć gdyby wiele osób zachowało zdrowy rozsądek. Takim małym kryzysem dla pewnych osób była afera z Amber Gold. Media przedstawiały to jako tragedię a co się tak naprawdę wydarzyło? Ludzie po prostu zainwestowali w pomysł, który nie wyszedł. Taka afera, która została wykorzystana aby wzbudzić strach. Podobne kryzysy są wokół nas, kiedy bankrutują osoby np. poprzez życie ponad stan. Powoduje to kryzys dla jednych, a inni mogą wówczas okazyjnie nabyć pewne dobra. Postrzeganie oraz pewne trzeźwe definiowanie pewnych zjawisk jest bardzo ważne za co można podziękować autorowi, że pozwala nam spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy.
Ukłony
KS